Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach Twojej przeglądarki.

BLOG

17 października 2017 08:49 | M. Lewandowska

Samookaleczenie – fizyczny ból zranionego ducha

W tym wpisie chciałabym poruszyć kwestię samookaleczeń. I nie mam tu na myśli nakłuwania, przekłuwania ciała, które wynika z uwarunkowań kulturowych (np. kolczyki w uszach). Poprzez samookaleczenie należy rozumieć akt autoagresji, którego celem jest uszkodzenie własnego ciała poprzez nacinanie, nakłuwanie, przypalanie czy uderzanie. Podczas, gdy kolczyki w uszach czy w pępku mają za zadanie upiększyć ciało (w rozumieniu osoby, która sobie takie zabiegi wykonuje), samookaleczenie ma za zadanie uszkodzić ciało, oszpecić je, uczynić mniej atrakcyjnym. Osoba, która się samookalecza w pewnym sensie karze swoje ciało.

Samookaleczenia nie są obecnie odrębną jednostką chorobową, ale są objawem różnych chorób i zaburzeń psychicznych. Najczęściej samookaleczenia występują wśród osób, które mają problem z regulacją emocji i/lub cierpią na zaburzenia afektywne. Samookaleczenia zdarzają się również wśród osób cierpiących na zaburzenia osobowości.

Samookaleczenia coraz częściej zdarzają się wśród uczniów w okresie dorastania. Trudno wymienić listę czynników, które mogą na to wpływać. Nie bez znaczenia są cechy międzyosobnicze, ale coraz więcej badaczy skłania się ku nowym mediom, które w dużej mierze ułatwiają dostęp do informacji na temat treści samobójczych i na temat samookaleczeń. Powstają też grupy i subkultury młodzieżowe w internecie, które nawzajem „nakręcają” zjawisko samookaleczeń poprzez wstawianie zdjęć okaleczonych części ciała, czy poprzez dyskusje na temat samouszkodzeń.

Przyczyną samookaleczeń jest między innymi bardzo duże napięcie emocjonalne, z którym osoba nie jest w stanie sobie poradzić. Napięcie to jest przewlekłe i wiąże się z dużym cierpieniem. Poprzez samookaleczanie uwaga osoby chorej choć na chwilę przekierowywana jest z chronicznego cierpienia psychicznego na cierpienie fizyczne, które dla tych osób jest łatwiejsze do zniesienia. Ponadto podczas uszkodzeń ciała w organizmie wydzielane są hormony szczęścia i hormony stresu, które mają złagodzić ból fizyczny, ale przy okazji wpływają też na chwilową poprawę nastroju.

Osoba, która się samookalecza ma problem z wyrażaniem swoich emocji i/lub nie została wysłuchana przez swoje najbliższe środowisko, gdy była taka potrzeba. Potrzeby psychologiczne tej osoby nie są zaspokajane przez najbliższe otoczenie (potrzeba akceptacji, docenienia, miłości, przynależności itd.). Samookaleczenia zdarzają się u nastolatków, których sytuacja życiowa jest trudna (np. przeżywają rozwód rodziców, rozstanie z chłopakiem/dziewczyną). Jeśli problemy nastolatka są bagatelizowane przez rodzinę, nauczycieli i przyjaciół, to ryzyko samookaleczeń wzrasta, gdyż dziecko takie chce zwrócić na siebie uwagę, aby pokazać, że cierpi i jest nieszczęśliwe. Samookaleczenie w rozumieniu wielu nastolatków jest szansą na to, aby ktoś zareagował na ich cierpienie. Skoro nikt nie zareagował na komunikaty, że czuję się źle, to być może ktoś zareaguje na pocięte przeguby.

Niestety coraz więcej dzieci nie potrafi mówić o swoich emocjach, a co za tym idzie nie umieją one komunikować swoich potrzeb psychologicznych. Coraz rzadsze komunikowanie się z ludźmi twarzą w twarz nie sprzyja rozwijaniu kompetencji społecznych. Jeśli nastolatek spędza większość doby przed komputerem, to w sensie społecznym jest do pewnego stopnia zacofany, gdyż konfrontacja z człowiekiem w realu znacząco różni się od konfrontacji przez internet.

Co istotne – fakt samookaleczania się nie oznacza, że dziecko popełni samobójstwo. W wielu przypadkach samookaleczanie pełni funkcję zastępczą dla samobójstwa. Nastolatek bardzo cierpi, być może myśli o samobójstwie, ale nie jest jeszcze na takim etapie załamania psychicznego, aby zdecydować się na samobójstwo. Niemniej jednak trzeba pamiętać o dwóch kwestiach:

  1. samookaleczenia mogą prowadzić do śmierci, gdyż uszkodzenie swego ciała, a w szczególności pod wpływem substancji psychoaktywnych (alkohol, narkotyki, psychotropy) może być na tyle duże, że osoba taka może umrzeć mimo, iż tego pierwotnie nie planowała – na przykład, jeśli podetnie sobie żyły tak mocno, że się wykrwawi;

  2. jeśli samookaleczenia są bagatelizowane i osoba, która się uszkodziła nie uzyska profesjonalnej pomocy, to istnieje wysokie ryzyko, że w końcu dojdzie do samobójstwa. Osoba taka uważa, że nikomu na niej nie zależy. Potencjalny samobójca, który wcześniej się samookaleczał dochodzi do wniosku, że skoro jego poranione ciało nie robi na nikim wrażenia, to gdy umrze też płakać nikt nie będzie.

W związku z powyższym należy stwierdzić, że każde samookaleczenie jest poważną przesłanką ku temu, aby co najmniej skonsultować się z psychiatrą lub psychoterapeutą. Liczenie na to, że takie zachowanie „samo przejdzie”, jest z mojego punktu widzenia głupotą.

Na sam koniec myślę, że warto też wspomnieć o tym, iż brak pomocy dla osoby, która się samookalecza może się skończyć tym, że samookaleczenia przejdą w formę przewlekłą. Oznacza to, że osoba taka będzie się okaleczać przewlekle przez wiele miesięcy, a nawet lat za każdym razem, gdy w jej życiu wystąpi stres, z którym nie umie sobie inaczej poradzić. Do tego dochodzi obrzydzenie do własnego ciała i wstyd związany z tym, że blizn jest coraz więcej i coraz trudniej ukryć problem.

Leczenie samookaleczeń jest złożone, gdyż problem występuje na wielu płaszczyznach. Po pierwsze terapia obejmuje pracę z samym zachowaniem samookaleczania. Podczas terapii osoba, która się samookalecza uczy się w bardziej konstruktywny sposób radzić sobie z napięciem emocjonalnym. Po drugie powinno się zmierzyć z przyczyną występowania tak dużego cierpienia psychicznego, które doprowadza do samouszkodzeń ciała. Jeśli jest to wydarzenie traumatyczne, to terapia obejmuje pracę nad zmianą nastawienia do tamtych wydarzeń na bardziej adaptacyjne. Jeśli przyczyną jest zaburzenie lub choroba psychiczna jednostki, to leczenie skupia się właśnie na konkretnym zaburzeniu.

Ostatnie Posty

Magdalena Lewandowska

XENON BUSINESS PARK
ul. Śląska 53, 81-304 Gdynia

E-mail: lewandowska.psycholog@gmail.com
Telefon: 884 800 909

Uwaga: nie zawsze mogę odebrać telefon. Gdy prowadzę konsultację nie odbieram telefonów. Staram się oddzwonić w przerwie między Klientami. Jeśli są Państwo zainteresowani umówieniem się na konsultację bardzo proszę o wysłanie smsa lub napisanie maila w tej sprawie – odpowiem jeszcze tego samego dnia lub kolejnego. 

 

Magdalena Lewandowska - ZnanyLekarz.pl