Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach Twojej przeglądarki.

BLOG

3 sierpnia 2017 11:32 | M. Lewandowska

Moi rodzice...

„Moi rodzice wyrządzili mi wielką krzywdę. Ciągle mam nadzieję, że zrozumieją swój błąd, ale gdy tylko daję im do zrozumienia, że oczekuję co najmniej przeprosin za krzywdy z dzieciństwa, to zaczynają mnie atakować, że nie doceniam ich wysiłku w wychowanie. Nie mają pojęcia, ile nocy przepłakałam przez to, co przeszłam w domu. Co mam zrobić, aby rodzice w końcu uznali moją krzywdę?”

Przyznanie się do winy osoby, która krzywdę wyrządziła oraz uzyskanie od niej zadośćuczynienia, jest bardzo istotnym elementem procesu radzenia sobie z poczuciem żalu osoby, która krzywdy doświadczyła. Poprzez zadośćuczynienie należy tu rozumieć przede wszystkim okazanie skruchy i wypowiedzenie między innymi słowa „przepraszam” przez osobę, która krzywdę wyrządziła. Zasada ta dotyczy również rodziców.

W naszej kulturze ojciec i matka stawiani są na piedestale od razu po Bogu. Nie mówi się tego wprost, ale moim zdaniem wymagane jest – szczególnie przez osoby starsze i/lub bardzo religijne, aby dziecko „czciło ojca swego i matkę swoją” nawet wówczas, gdy doznało od rodziców wiele krzywd. Poprzez krzywdę rozumiem tutaj nie tylko bicie dziecka, wyzywanie go, bo to są drastyczne przykłady. Krzywdą jest też chłód emocjonalny, niedocenianie dziecka, naśmiewanie się z niego, uniemożliwianie mu prawidłowego rozwoju społecznego i psychologicznego. Każde dziecko staje się w końcu osobą dorosłą, która bez odpowiednich narzędzi radzenia sobie z wyzwaniami życia, przestaje żyć, a zaczyna wegetować. Jeśli rodzic nie wyposaży dziecka w takie narzędzia jak: wiara we własne możliwości, poczucie bezpieczeństwa, samodyscyplina i inne, również jest to krzywdą.

W związku z powyższym naturalnym jest, że te osoby, które z jakiś powodów czują żal do rodziców, potrzebują uznania, że rodzice ci zrobili błąd w procesie wychowania. Niestety, mimo, że owa potrzeba jest naturalna i występuje powszechnie, często blokuje ona pogodzenie się z trudną przeszłością. Pogodzenie się z przeszłością, jest niezbędnym elementem, aby móc cieszyć się z tego, co jest tu i teraz. Problem polega na tym, że większość rodziców absolutnie nie ma zamiaru przepraszać za cokolwiek. Jest to sprzeczne z oczekiwaniem dorosłego syna czy córki. Powstaje konflikt. Konflikt, to cierpienie.

Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka:

  1. Różnica perspektyw – nie trzeba być psychologiem, żeby dostrzec, że różni ludzie w różny sposób zapamiętują te same zdarzenia. To, w jaki sposób zapamiętane zostanie dane zdarzenie, ma duży wpływ na późniejszy ładunek emocjonalny, wobec tego zdarzenia. Nie oznacza to wcale, że jeśli uznajesz jakieś zachowanie mamy czy taty za krzywdę, to jest to krzywda urojona. Krzywda jest subiektywna. Pamięć zdarzeń jest subiektywna. Na przykład zdarzenie klapsa w tyłek za niegrzeczne zachowanie. Dla matki czy ojca mógł być to mało istotny epizod, wynikający z wlekącej się od wielu dni frustracji. Dla dziecka, może być to poniżenie, które będzie rzutowało na jego dorosłe życie. To samo zdarzenie, ale zapamiętane w zupełnie inny sposób. Czy możliwe jest, aby każdy z bohaterów tego zdarzenia zrozumiał perspektywę drugiego? Teoretycznie tak, ale w praktyce zdarza się to rzadko. Dlaczego? O tym poniżej.
  2. Wyparcie – trzeba docenić siłę wyparcia. Wypieramy więcej i częściej niż jesteśmy w stanie przyznać. Otóż rodzic, który przeprasza swoje dziecko za coś – chociażby za wyżej wymienionego klapsa, tak naprawdę musi przyznać sam przed sobą, że wyrządził krzywdę swojemu dziecku. Świadomość ta jest bardzo bolesna dla naszego ego. Każdy chciałby myśleć sam o sobie, że jest dobrym człowiekiem, a więc również rodzicem. U bardzo wielu rodziców ból ten jest nie do przeżycia. Nikt nie chce przyznać, że zrobił coś tak złego, co spowodowało wieloletnie cierpienie własnego dziecka. Lepiej udawać, że wszystko jest dobrze i żyć nadzieją, że świat się do tego dostosuje.
  3. Uwarunkowania kulturowe – o których wspomniałam już wcześniej. Na przestrzeni lat obserwuję znaczną poprawę, a mianowicie rodzice czytają coraz więcej literatury o dzieciach i dzieciom. Chcą być integralną częścią świata swoich dzieci – zarówno matki jak i ojcowie. Rodzice mają też coraz większą świadomość tego, że każde ich słowo i gest jest w jakiś sposób interpretowany przez dziecko. Niemniej jednak wciąż jest to kropla w morzu potrzeb. Wciąż spotykam się z niewypowiedzianą wprost ideologią, według której dziecko jest postrzegane jako własność rodzica. Nie ma prawa głosu. Nie jest podmiotem, ale przedmiotem w rodzinnej konfiguracji. Jeśli zapytam kogoś wprost o powyższe, zawsze uzyskuję odpowiedź przeczącą. Żaden rodzic nie przyzna się publicznie, że zdarza mu się nadużyć władzy wobec słabszego dziecka. Dlatego lubię obserwować ludzi. Wnioski z obserwacji znaczą dla mnie więcej niż deklaracje. Kultura oddziałuje na nas głównie podświadomie. Zachowujemy się w jakiś sposób – najczęściej zgodny z normami kulturowymi i w większości przypadków dzieje się to automatycznie. Przepraszanie dziecka za klapsa, bądź jakiekolwiek inne przewinienie, mimo wszystko nie jest zgodne z naszą kulturą. Jest to moje osobiste zdanie, które ewoluuje na podstawie doświadczeń i obserwacji, ale w tej chwili tak sądzę. Uważam, że wielu rodziców uznaje przyznanie się do winy jako przejaw słabości, który może skutkować utratą autorytetu w oczach dziecka, sąsiadów, partnera. To smutne, bo dziecko również jest człowiekiem, które myśli i czuje po swojemu.

Podsumowując uważam, że w większości przypadków, wieloletnie oczekiwanie na rehabilitację ze strony rodziców, jest przedłużaniem swojego cierpienia. Jeśli były kilkukrotnie podejmowane próby rozmów, na temat krzywd z dzieciństwa, a rodzice reagowali obojętnością lub złością, to czas, aby odpuścić. Nikt z nas nie ma mocy sprawczej, aby zmienić sposób myślenia drugiego człowieka, bez jego zgody. Każdy z nas ma moc sprawczą, aby zmienić swój sposób myślenia. Na tym trzeba się skupić.

Ostatnie Posty

Magdalena Lewandowska

XENON BUSINESS PARK
ul. Śląska 53, 81-304 Gdynia

E-mail: lewandowska.psycholog@gmail.com
Telefon: 884 800 909

Uwaga: nie zawsze mogę odebrać telefon. Gdy prowadzę konsultację nie odbieram telefonów. Staram się oddzwonić w przerwie między Klientami. Jeśli są Państwo zainteresowani umówieniem się na konsultację bardzo proszę o wysłanie smsa lub napisanie maila w tej sprawie – odpowiem jeszcze tego samego dnia lub kolejnego. 

 

Magdalena Lewandowska - ZnanyLekarz.pl